Jak zdać cywila ?

By | 04 września 2 comments
Jeżeli studiuje się prawo na UJ to już od pierwszego wykładu na pierwszym roku ( w moim wypadku była to konsta #love ) coś zwiastuje w powietrzu, że to co nas czeka na tych studiach będzie nam spędzać sen z powiek. Tym czymś są różne przedmioty. Czasem karne, czasem admin, kpa itd..... ALE NAJCZĘŚCIEJ jest to CYWIL.



Ah, te cywilove legendy. Ponoć najwięksi wyjadacze zdawali go i po 7 razy. A ile osób na nim poległo. A ile uczelnia na nim zarobiła. Ah waruneczki, ah te złote klamki ( chociaż osobiście jeszcze żadnej nie widziałam).

Dla osób nie zorientowanych, na UJ mamy tak zwanego cywila grande. Co oznacza, że całość materiału przerabiamy w jeden rok. Na innych uczelniach jest to bardziej rozłożone( np. na dwa lata). Ma to oczywiście swoje plusy, egzamin zdajemy ( w teorii) tylko raz z całości bez rozdrabniania się na części. No ale w praktyce, żeby zdać Prawo Cywilne za pierwszym razem trzeba być ogarniętą osobą, albo mieć szczęście. Ja co prawda zdałam za pierwszym, ale nadal nie mogę zdecydować, który z czynników wystąpił w moim przypadku. Żeby nie być za skromną i zbyt krytyczną wobec siebie jednocześnie, powiem, że chyba oba po połowie. #wink. Nasz egzamin to test i dwa dosyć obszerne kazusy, test to banał, ale kazusy. Wiadomo nie może być za prosto, dlatego trzeba się do tego przygotować.

Jak ?

Po pierwsze naprawdę dobrze trzeba ogarnąć kodeks. Na teście, nie mamy go przy sobie, więc jesteśmy zdani na naszą pamięć, a w stresie jest z nią różnie, nawet jeżeli test nie jest trudny. Na kazusach też nie ma, aż tyle czasu, by szukać rozwiązania od zera. Po przeczytaniu stanu faktycznego musi pojawić się nam jakiś pomysł, jakiś znak, promyczek xd a za nim pójdzie nasze rozwiązanie. Dopiero na podstawie pomysłu i kodeksu opracowujemy szczegóły.

Po drugie, doktryna. Czytanie podręczników i doktryny - jest ważne. Wiem, ze niektórzy powiedzą, ze zdali na samym kodeksie. Ja uważam, że po pierwsze naprawdę trzeba mieć farta jeśli chodzi o termin, by sam kodeks wystarczył, po drugie to pomaga rozwijać myśli na kazusach. Tłumaczyć nasze stanowisko itd.

Po trzecie rozwiązywać kazusy. Nauczyć się pracować pod presją czasu. Warto rozwiązać zadania egzaminacyjne sprzed lat. Czasem z roku na rok przewijają się podobne wątki, zwraca to naszą uwagę na pewne kwestie. Tym bardziej, że w Internecie są rozwiązania dodane przez Katedrę, rozwiązania idealne. Trzeba je czytać, żeby wiedzieć co i jak pisać na egzaminie.

Niezdanym za pierwszym razem cywilem naprawdę nie ma się co przejmować. Wiadomo, jest prościej niż przed laty, kiedy zdawalność wynosiła 20 %, ale nadal to naprawdę wymagający egzamin. Uważam, że nie da się od zera nauczyć go w tydzień czy dwa... a spotkałam się z takimi opiniami. Miesiąc, półtora ? Dam wiarę, jeśli ktoś jest zdolny. Ja osobiście uczyłam się ( tak twardo ) około 1,5 miesiąca przed egzaminem. Wcześniej wiadomo coś tam czytałam, byłam czasem na wykładzie, rzadziej na ćwiczenia, ale starałam się mieć kontakt z przedmiotem no i udało się. Kiedy przygotowywałam się jednak do sesji, żałowałam, że nie przykładałam się bardziej systematycznie, że mało chodziłam na ćwiczenia, brakowało mi później tej kazusowej praktyki i musiałam nadrabiać sporo samodzielnie.

Nie ma co demonizować tego przedmiotu jest do zdania. Nie można go też jednak zlekceważyć. Najlepiej zdać się na siebie i na swoje możliwości. Do nich dopasować, rok ( oby tylko jeden) z prawem cywilnym. 

Moje rady, nie są bardzo wyszukane. Opierają się wyłącznie na moim zdaniu. Pamiętajcie systematyczna praca cały rok, to pomoże oszczędzić Wam wiele stresu.

Pozdrawiam
LLL



Nowszy post Starszy post Strona główna

2 komentarze: